NR 4-5/2016 (176-177)

Okładka numeru 4-5/2016 (176-177) czasopisma Motocykl Moje Hobby


OD REDAKCJI:

Tego jeszcze nie było! Wyszło nam aż 100 stron. Podwójny numer – wakacyjny. Rzadko, ale czasem trzeba połączyć numerację. Zdecydowaliśmy tak i tym razem, bo dostaliśmy dużo relacji z ciekawych imprez a i ważnych wydarzeń w historii firmy Ducati było tak dużo, że moglibyśmy nimi zapełnić nie jeden numer a chyba i cały rocznik. A temat Ducati wręcz wypadało podjąć jeszcze w tym roczniku, bo ta zasłużona dla jednośladowej motoryzacji, włoska firma świętuje właśnie swoje 90-urodziny.

30 LAT „MOTOCYKL MOJE HOBBY”:

Kiedy w 1985 roku, śp. Grzegorz Polikowski i jego Nord Weteran Klub – Gdańsk zaprzestali wydawania biuletynu „Karburator”, kol. Piotr „Besa” Czech postanowił z „niewielką pomocą swoich przyjaciół” zapełnić powstałą lukę informacyjną i rozpocząć redagowanie dwumiesięcznika „Motocykl Moje Hobby”. Od samego początku nowy periodyk adresowany był do miłośników motocykli zabytkowych i służył obsłudze ruchu „H-D, Weteran i MC”, jak wówczas nazywał się późniejszy Polski Ruch Motocyklowy. Aktualnie realizujemy 30-ty rocznik i to obliguje do wspomnień. Historia tych 30 lat streszczona do trzech stron przez kol. Pawła Daneckiego, z kilkoma historycznymi zdjęciami z archiwum naszej redakcji.

ZAPROSZENIE NA IV RAJD ZIEMI OBIECANEJ”:

Czwarta edycja rajdu będzie też VI motocyklową Rundą Mistrzostw Polski Pojazdów zabytkowych. Będziemy tam też celebrować 30-te urodziny biuletynu. Zapraszamy!

DUCATI - „OD SZCZENIAKA DO MONSTRUM”:

Dnia 19 kwietnia b.r., w Sala Rossa (jednej z najpiękniejszych sal Palazzo D’Accursio) ratusza w Bolonii, burmistrz tego miasta p. Virginio Merola i prezes zarządu Ducati Motor Holding p. Claudio Domenicali, oficjalnie zainaugurowali obchody 90-lecia przedsiębiorstwa. Odbyła się konferencja prasowa, na której przedstawiono bogate plany imprez przygotowywanych w ramach jubileuszu firmy – jakże zasłużonej dla włoskiego i światowego sportu motocyklowego. Weźmy i my udział w obchodach, zapoznając się z historią tej firmy. Kol. Piotr „Besa” Czech opracował historię firmy w tym numerze pierwsza część tego opracowania (do końca lat 60-ych). Wiele opisów wyczynów sportowych, historycznych zdjęć, danych technicznych i szczegółów konstrukcyjnych motocykli z logo Ducati na baku.

JUBILEUSZ W TOMASZOWIE:

Miałem prawdziwy „kompleks osła”. Termin urodzinowej imprezy w tomaszowskim klubie „Weteran” pokrył się z terminem 40-go rajdu olsztyńskiego „Rotora”. I to pachniało i to nęciło. Wybór był naprawdę trudny, choć ułatwiło go to, że wyjazd do Olsztyna zadeklarowało wcześniej już kilku współpracowników naszej redakcji. Wypadło zatem skierować Goldaska do grodu nad Pilicą. Ale nie tylko z reporterskiego obowiązku... Z tomaszowskim klubem „Weteran” wiąże mnie 30 lat, przeważnie dobrych wspomnień. Praktycznie, to cała jego historia, bo byłem przy jego narodzinach. Tekst kol. Piotr „Besa” Czech, zdjęcia autora tekstu i kol. Krystyny Jusis.

URATOWANA DUKATKA (125 TS):

„Ta historia zaczęła się nieco ponad rok temu. Pod koniec czerwca dałem się namówić żonie na wycieczkę do Włoch. Fajnie było, choć wieczorami bolały nas nogi. Głownie nas, bo dzieciaki miały jeszcze sporo siły na wieczorne bieganie urokliwymi uliczkami włoskich miasteczek i wyciągały nas jeszcze, a to na pizzę, a to na lody... Ostatniego dnia, przed powrotem, przybiega córcia: Tato, tato! Chodź... Taki stary motor ... i ciągnie mnie za rękaw w boczną uliczkę... Małe, lokalne złomowisko, a pod ścianą - faktycznie - zwłoki jakiegoś motocykla, oparte o zardzewiałą lodówkę... Silnik z wałkiem królewskim... Czyżby Ducati?” Taką opowieść usłyszałem od Tomka Matery, dawno nie wdzianego kolegi, który pojawił się pięknie odbudowanym Ducati 125 TS na naszym redakcyjnym stoisku na Moto-Weteran-Bazarze w maju bieżącego roku. Ta wizyta stała się pretekstem do uczynienia z historii Ducati, tematu wiodącego tego numeru oraz do szczegółowego opisania tego modelu. Opracowanie kol. Piotr „Besa” Czech. Zdjęcia Tomasz Matera a także ilustracje pochodzące z literatury fabrycznej i z archiwum redakcji.

RAJD KATYŃSKI USA:

„Idzie zadumy szara godzina, Serce się tłucze, jak ranny ptak. Stara melodya wieje z pianina, Ach, taka stara - a młoda tak!” Te strofy wiersza Artura Oppmana „Or-Ota” stały się mottem relacji z IV Międzynarodowego Rajdu Katyńskiego w USA, pióra kol. Jacka Kawczyńskiego. Polonijni motocykliści odwiedzili m.in. Orchard Lake w stanie Michigan, gdzie przez długi czas żył ks. Zdzisław Peszkowski; historyczny fort Ticonderoga w stanie New York, związany z Tadeuszem Kościuszką; pomnik katyński w Jersey City z postacią polskiego oficera w rogatywce ze związanymi na plecach rękami i sowieckim bagnetem wbitym w plecy, Trenton/Hamilton z popiersiem św. ks. Jerzego Popiełuszki i ponikiem „Sarmata-Duch Wolności”; Baltimore w Maryland z pomnikiem „Płomień Wolności”...

SOKOŁEM PO CZECHACH:

FIVA została utworzona w 1966 r. we Francji, jako międzynarodowa federacja klubów i organizacji zrzeszających posiadaczy pojazdów zabytkowych. Co roku firmuje najważniejsze międzynarodowe zloty samochodowe i motocyklowe w różnych krajach Europy, promując w ten sposób zabytki motoryzacji. Tegoroczny, motocyklowy rajd FIVA został zorganizowany w Czechach, w miejscowości Dvůr Králové nad Labem, jakieś 45 km od polskiej granicy. Kol. Waldemar Drabik podzielił się swoimi wrażeniami z udziału w imprezie. Jechał na Sokole 600 RT z 1939 roku.

ŻYCIE ZACZYNA SIĘ PO 40-CE:

Jednemu z najbardziej znanych i uznanych polskich rajdów motocykli zabytkowych, czyli olsztyńskiemu „Rajdowi Rotor”, stuknęła czterdziestka. Podobno życie zaczyna się po niej, ale patrząc z perspektywy innych imprez, wynik klubu z Olsztyna robi wrażenie. Jak przystało na imprezę jubileuszową, było wszystko, z czym imprezy olsztynian się kojarzą. Była dobra zabawa, trudna trasa, piękne i rzadkie motocykle w ilościach gdzie indziej niespotykanych. Była oczywiście zmienna pogoda z fajerwerkiem (w końcu to jubileusz), czyli potężną burzą z obfitym deszczem i silnym wiatrem, która przetoczyła się przez region, wyrywając po drodze wiele drzew... Reportaż kol. Jerzego Awramiuka ze zdjęciami obu braci Awramiuków.

DO TRZECH RAZY SZTUKA:

Kol. Waldemar Drabik na „Rajd Rotor” wybrał się wspólnie z córką Małgosią, jako pilotem. Przyniosła mu szczęście, bo jak napisał, dla niego największym sukcesem tego rajdu było jego ukończenie. Podchodził do niego już trzeci raz. Po raz pierwszy przyjechał na Rotor w 2014 r., ale go nie ukończył, bo miał awarię motocykla. W roku 2015., mimo zgłoszenia, nie mógł w nim uczestniczyć z powodów rodzinnych. Aż w końcu rok 2016 okazał się szczęśliwy. Zasada „do trzech razy sztuka” się sprawdziła. Ciekawa, szczegółowa relacja Waldka dla naszych czytelników.

WESELE U „MARYNARZA”:

To była nietypowa, ale warta odnotowania impreza motocyklowa. W pierwszą sobotę czerwca, znany w środowisku motocyklowym – nie tylko łódzkim – kol. Bogdan Skonieczka zwany „Marynarzem” wydawał córkę za mąż. Panna Młoda też jest... „rozpoznawalna” przez motocyklową brać, bo od młodych lat pomagała ojcu organizować zloty, prowadząc recepcję. Relację z uroczystości przygotował kol. Piotr „Besa” Czech, a zdjęcia, prócz Piotra, robiła kol. Krystyna Jusis.

WETERANAMI PO MAZOWSZU:

Rajd Płocki, siódmy z kolei, odbył się w dniach 14 – 17 lipca 2016 roku. Dwa dni jeżdżenia. Zmieniona formuła, bo wcześniej był to rajd jednodniowy, spodobała się chyba wszystkim uczestnikom. Patrząc z wakacyjnej perspektywy, impreza dwudniowa pozwala zawodnikom na lepszy wypoczynek, integrację środowiska zaś organizatorom daje więcej luzu na dogranie rajdu od strony technicznej. Weterani z Płocka wzięli przykład z Olsztyna i wybrali co najlepsze, a i to jeszcze udoskonalili. Reportaż kol. Tomasza Sobolewskiego zilustrowany zdjęciami wybranymi z galerii internetowych polecanych przez Towarzystwo Motocykli Dawnych „Weteran” - Płock

ZWIERZAKI NA MOTORKACH:

W tradycyjnym cyklu „Na wesoło”, kilka zdjęć na zadany temat.






on line >